DSP2017 etap 1 – czas podsumowań i gorzkich żali

Zbliżamy się do końca pierwszego etapu DSP2017. Nastał czas pierwszych podsumowań, przemyśleń i gorzkich żali. Zacznę od tego ostatniego 😕

Samotność

Po początkowej marcowej euforii przyszedł czas zniechęcenia, taki moment zawahania czy start w DSP miał jakikolwiek sens. Postępy w projekcie były znikome do tego to pisanie postów. W tym czasie wolałbym kodować! I tak nagle poczułem się samotny – nie życiowo ale taki niezauważony, niepotrzebny, nieodczuwający efektu DSP. Jedną z pierwszych myśli jaka mi w tedy przyszła do głowy to gdzie się podział organizator? zapomniał o nas? Ten konkurs jeszcze trwa? Zdaję sobie sprawę, że Maciej ma bardzo dużo na głowie ale jakaś mała forma cotygodniowej e-mobilizacji (może nawet sponsorzy mogliby się w to włączyć) byłaby fajnym wsparciem. Na szczęście było to u mnie chwilowe i dość szybko się z tym uporałem 😊

Walka z samym sobą

Ten konkurs to w dużej mierze walka z samym sobą. Ty jesteś właścicielem produktu, kierownikiem, bawisz się w marketing, projektujesz i realizujesz. Można się tutaj sprawdzić na kilku polach. Ja osobiście nie jestem dobry w marketingu i mój udział w DSP nie bardzo rozgłaszałem. Publikacja postów była rzucana na kilka kanałów społecznościowych. Myślę, że gdybym poświęcił większą uwagę temu efekt zauważenia byłby większy.

Czy konkurs DSP jest potrzebny?

Czy DSP jest mi potrzebne? Blogowanie, rozwijanie projektu – to wszystko przecież mogłem już dawno robić. No tak tylko tak to już jest, że jest potrzebny kopniak, mobilizacja, cel a może nawet ten element rywalizacji. Mam trochę żal do siebie, że tyle lat zwlekałem z tym. Inną sprawą jest, iż nie widziałem w tym żadnego celu. Dziś wiem, że po części było to także podyktowane miejscami w których pracowałem. Jeśli nie masz dobrego team leader’a, w zespole jest niemoc to twoje próby wybicia się czy różnych propozycji zmian, rozwoju są olewane.

To wszystko jest drugorzędne

Te wszystkie negatywne odczucia są drugorzędne. Ilość wiedzy i postęp jaki dotąd poczyniłem jest ogromny. Rozwijanie własnego projektu jest bardziej cenne niż takie suche przyswajanie wiedzy poprzez podcasty czy udział w konferencjach. Nie neguje tych drugich bo odgrywają swoją rolę w zdobywaniu informacji ale praktyka, pisanie kodu to jest to co daje dużego kopa! W krótkim czasie zapoznałem się m.in. z asp.net core, Vue.js, Webpack, Node, MongoDB, Azure. Wiadomo, że nie osiągnąłem poziomu specjalisty w tym zakresie ale jest to cenna wiedza i doświadczenie umożliwiające wejście do projektu i dalszy rozwój w tym obszarze.
Aspekt blogowania okazał się równie cenny. Pisząc posta za każdym razem weryfikujesz swoją wiedzę, uzupełniasz ją. Blog stanowi część twojego portfolio, jest twoją wizytówką. Dla mnie osobiście jest możliwością dzielenia się wiedzą. Być może po drugiej stronie łącza jest tam jakaś osoba, która z niej korzysta. Pamiętam jak zaczynałem przygodę z programowaniem sam miałem takich wirtualnych mentorów. Kilku nawet udało się spotkać na konferencjach 😁